niedziela, 15 marca 2015
Maczuga do przędzenia
Drugi raz w swoim życiu sięgam po czesankę i wrzeciono. Pierwszy raz był dość dawno, jeszcze za czasów sprzed bloga. Zatęskniłam za tym przyjemnym uczuciem towarzyszącym wysuwaniu się włosków czesanki i skręcaniu się nitki :)) Pierwszy przyrząd był wspomagany przez doklejoną płytę CD, tym razem polegam na samej mątewce.
Czesanka zakupiona w pobliskiej pasmanterii. Nie wiem jakiego rodzaju, ale na pewno przyjemniejsza w dotyku od zwykłej wełny, którą kupiłam na Allegro. Prząść uczyłam z się z filmików na YouTube, Zdjęcia ukradły odrobinę zielonego koloru, który znajduje się w czesance :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dla mnie czarna magia, nigdy czegoś takiego nie robiłam, jakie plany maszcz do czesanki?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I dla mnie była to czarna magia, ale zachciewajki ułatwiają oswajanie pewnych rzeczy :D Na gotową nitkę planu konkretnego brak, pewnie będzie jakaś wstawka lub szaliczek :) Pozdrawiam!
UsuńO - a ja myślałam, że do przędzenia potrzebny jest kołowrotek, a tu - proszę! Wystarczy taki przyrządzik :) Śliczna przędza! Ciekawe, co z niej powstanie?
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Asia
A można sobie i na patyczku prząść :D Dziękuję bardzo :)) Dołożę pewnie jakąś włóczkę ze sklepu i zrobię chustę, lub szaliczek. A może wstawkę w sweterku... Nie wiem jeszcze :D Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńŚliczny kolor. I niteczkę fajną uzyskujesz.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się jak można prząść na mątewce, a teraz już wiem, ja nigdy nie widziałam takiej mątewki z kolcami, to dlatego nie umiałam sobie tego wyobrazić.
Dziękuję bardzo :)) Moja pierwsza mątewka nie miała kolców, tylko taką małą, drewnianą gwiazdę na końcu. Bez pomocy płyty nie umiałam jej rozkręcić :D
UsuńKolejny raz jestem pod ogromnym wrażeniem. Śliczny kolor ci wychodzi
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Do tej pory przybyło kilka metrów nitki :))
Usuń